Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory w Warszawie 2018. Patryk Jaki: Warszawiacy zasługują, by się dla nich poświęcać

Kacper Rogacin
Patryk Jaki
Patryk Jaki fot. szymon starnawski / polska press
- Platforma Obywatelska przez 12 lat nie zainteresowała się rozwiązaniem problemów warszawiaków. Gwarantuję, że ja to zrobię - mówi Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości i kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy.

177 dni minęło, od kiedy poinformowano, że będzie Pan kandydatem na prezydenta Warszawy. Jak podsumuje Pan kampanię?
Włożyliśmy bardzo dużo serca i energii w tę kampanię. Mam nadzieję, że udało nam się nią zarazić warszawiaków, którzy chcą, by Warszawa przyspieszyła w rozwoju, a obecny układ polityczny, czyli PO i jej przystawki, poniósł odpowiedzialność za gigantyczne patologie w ratuszu.

Spodziewał się Pan, tak agresywnej kampanii?
Ratusz kryje wiele - być może mrocznych - tajemnic, co można wnioskować po aferze reprywatyzacyjnej. Opór obecnego układu jest ogromny. Dlatego siły rzucone przeciw mojej kampanii są wielkie, ale my konsekwentnie walczymy. Nie dajemy się sprowokować, pokazujemy swój program. Choć nie ukrywam, że wiele wysiłku kosztuje prostowanie fali kłamstw, która jest opłacana zwłaszcza w internecie przez nieujawnione osoby.

Ma Pan spore doświadczenie w dużej polityce, ale walka o fotel prezydenta Warszawy to chyba największe wyzwanie w Pana karierze?
Wyborczo na pewno, ale od 2015 roku, kiedy trafiłem do rządu, pracuję na pełnych obrotach. Traktuję to wyzwanie jako wielką szansę dla Warszawy, by wyrwać ją z obecnych układów, które zasłużyły na czerwoną kartkę od warszawiaków. Podchodzę jednak do tego wyzwania z pokorą. Jest ono ogromne, ale Warszawa zasługuje na poświęcenie.

Po debacie warszawskiej opinie ekspertów są podzielone. Jedni twierdzą, że zwycięsko z tego starcia wyszedł Rafał Trzaskowski, natomiast inni wskazują na Pana. Uważa Pan, że Pana as w rękawie - rezygnacja z członkostwa w partii, zyskał Panu nowych zwolenników?
Nie ma debaty, po której wszyscy eksperci są zgodni. Natomiast kluczowe dla wystąpienia Rafała Trzaskowskiego było to, że w podsumowaniu rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz słowem nie wspomniał o aferze reprywatyzacyjnej. Podczas debaty chciałem przetestować wiarygodność jego hasła wyborczego. Jasno opowiedział się za tym, że będzie chciał być partyjnym prezydentem. Czyli jego hasło to czysty pic. Warszawa Hanny Gronkiewicz-Waltz nie była dla wszystkich, była dla handlarzy roszczeniami i czyścicieli kamienic, a nie dla lokatorów, którzy kierują ogrom skarg na te rządy. Rafał Trzaskowski nie dowiódł, a ja wystawiłem mu piłkę by mógł to zrobić, wiarygodności swojego hasła. Krótko mówiąc, w razie jego wygranej, wszystko zostanie po staremu, będzie rządził układ Marcina Kierwińskiego i Hanny Gronkiewicz-Waltz, bo Rafał Trzaskowski nie posiada w Warszawie swojego zaplecza politycznego.

Rafał Trzaskowski nie przyjął wyzwania, twierdząc, że “nie wstydzi się swej partii”.
Tu nie chodzi o wstyd. Ja nie wstydzę się środowiska z którego się wywodzę. Nigdzie nie znajdzie pan takiej mojej wypowiedzi, jak kłamliwie sugeruje Rafał Trzaskowski. W mojej decyzji chodzi o gotowość do postawienia własnych poglądów i przekonań ponad partyjną przynależność. Rafał Trzaskowski mówi o Warszawie dla wszystkich, ale wiele uwagi poświęca opowiadaniu się po konkretnych stronach sporów ideologicznych. Jak zatem można tu mówić o szacunku dla wszystkich? Ja chcę aby prezydent stolicy skupił się na sprawach mieszkańców, na profesjonalnym zarządzaniu, a spory ideologiczne pozostawiłbym tam, gdzie ich miejsce, czyli w parlamencie, który decyduje o kształcie prawa.

Kiedy pojawił się pomysł, by zostać bezpartyjnym prezydentem?
Pojawił się bardzo wcześnie. Od początku akcentuję w swojej kampanii gotowość do służenia mieszkańcom w rozwiązywaniu ich problemów, niezależnie od przekonań politycznych. Nie interesuje mnie, jaki stosunek do spraw ideologicznych ma rodzina, która ma problem z miejscem dla swojego dziecka w przedszkolu. Od pierwszego dnia kampanii Rafał Trzaskowski postawił na ideologię, która sama w sobie niesie element sporu, dlatego impulsem do decyzji o zrezygnowaniu z członkostwa z partii jest dla mnie kompletnie niewiarygodne hasło Rafała Trzaskowskiego. Powiedziałem sprawdzam i było tak, jak się spodziewałem. Rafał Trzaskowski zamiast wyrazić gotowość bycia gospodarzem ponad podziałami, uznał, że jednak woli być kolegą z partii Hanny Gronkiewicz-Waltz czy Marcina Kierwińskiego.

Jeśli zostanie Pan bezpartyjnym prezydentem, to co z realizacją obietnicy rozbudowy metra? Gwarancje na fundusze z rządu nie stracą ważności?
To, że przestaję być członkiem partii nie oznacza, że odwracam się plecami do rządu. A taką postawę pokazuje Rafał Trzaskowski mówiąc, że aby zwalczyć nasz rząd, warto wstrzymać choćby budowę autostrad. Moje podejście jest odmienne. Prezydent miasta nie może obrażać się na rząd, ktokolwiek w nim zasiada, tylko twardo walczyć o interesy miasta. Mój obóz polityczny z akceptacją przyjął tę decyzję, ponieważ stolica zasługuje na realną zmianę i jeśli dowodem naszej wiarygodności mają być takie ruchy, to je wykonujemy. Chcemy aby Warszawa szybciej się rozwijała i była perłą europejskich stolic. W tym ambitnym planie cały czas mam wielkie wsparcie rządu, ponieważ Warszawa jest stolicą wszystkich Polaków.

Z ostatnich przedwyborczych sondaży wynika, że spora grupa wyborców dokona decyzji dopiero w lokalu wyborczym. Z jakiego wyniku będzie Pan zadowolony w pierwszej turze?
Walczymy o jak najlepszy wynik, z pokorą przyjmuję, że w Warszawie od początku kampanii faworytem jest Rafał Trzaskowski. Ale mam nadzieję, że nasza oferta programowa oraz determinacja w chęci jego wdrożenia przekona tych warszawiaków, którzy dotychczas nie głosowali w wyborach lub są zawiedzeni wybranymi przez siebie władzami Warszawy z PO. Kiedy startuje się w wyborach trzeba walczyć o zwycięstwo i mimo, że wygrana w Warszawie według ekspertów jest mission impossible, my każdego dnia walczymy, by warszawiacy pokazali im, że jednak się mylili.

W drugiej turze może Pan liczyć na poparcie posła Marka Jakubiaka, być może również na głosy wyborców Janusza Korwin-Mikkego. Wydaje się, że więcej kandydatów przekaże swoje głosy Rafałowi Trzaskowskiemu. Ma Pan plan na przyciągnięcie do siebie wyborców, którzy w pierwszej turze oddadzą głos na innego kandydata?
Oczywiście, konsekwentnie będziemy pokazywać, jak Warszawa może się zmieniać, jeśli wybiorą nas oraz że Rafał Trzaskowski gwarantuje kontynuację rządów Hanny Gronkiewicz -Waltz z wszystkimi jej wadami. Niewątpliwie większość kandydatów w tej kampanii skupiło się na atakowaniu mnie, jednak jestem przekonany, że ich wyborcy ostatecznie zaufają przedstawianej przeze mnie wizji Warszawy. Jeśli dojdzie do drugiej tury zrobimy wszystko, by bezpośrednio dotrzeć do nowych wyborców.

W spotkaniach z Panem brało udział zdecydowanie najwięcej mieszkańców Warszawy. Co najczęściej słyszał Pan od warszawiaków?
Spotkania z warszawiakami zawsze ładują moje kampanijne baterie. Zdecydowanie większość spotkanych mieszkańców dopingowało, dodawało energii, ale wielu przychodziło ze swoimi problemami, ponieważ obecne władze Warszawy nie interesują się ich rozwiązaniem. Niejednokrotnie rozmowy były wręcz dramatyczne. Na spotkania w marginalnej liczbie przychodzili przeciwnicy, niejednokrotnie próbując w różny sposób je zakłócać. Przyjmowaliśmy ich emocjonalną, czasem agresywną postawę z dużym dystansem, a po kilku spotkaniach nawet zdarzyło się wspólnie zażartować. Widział pan, by Rafał Trzaskowski żartował na ulicy z osobami które go nie popierają? No właśnie.

Jak wiele spotkań z warszawiakami Pan odbył?
Wszystkich spotkań jeszcze nie podliczyliśmy, ale ich liczba oscyluje wokół 150-200, z czego 100 odbyło się w ramach akcji #100imyPodBlokiem. To była chyba pierwsza tak spektakularna kampania bezpośrednia w Warszawie. W wielu miejscach mieszkańcy mówili, że u siebie na osiedlu nigdy nie widzieli polityka. Pierwotne zdziwienie szybko przeradzało się w miłą rozmowę. Przypominam, że sztab Rafała Trzaskowskiego zapowiadał spektakularną akcję door2door. Na jej początku zdarzyła się sytuacja z klejeniem drzwi taśmą, a potem kandydat nie był w stanie odpowiedzieć, ile mieszkań odwiedził i stwierdził, że było to kilkadziesiąt. Słynna ławeczka, na którą lubili siadać z Trzaskowskim działacze młodzieżówki PO, miała być co tydzień, a schowano ją po kilku tygodniach. Mówię to, bo nawet w tak prozaicznej sprawie, jak obietnica realizacji programu spotkań z mieszkańcami Rafał Trzaskowski okazał się niewiarygodny.

Kampania w Warszawie stała pod znakiem wpadek. Sporo zaliczył ich Rafał Trzaskowski, ale i Pańskiemu sztabowi się zdarzały.
Różnica polega na tym, że Rafał Trzaskowski zaliczał wpadkę za wpadką, czasami w jednym wywiadzie potrafił zaliczyć ich kilka. Prawdopodobnie dlatego na ostatnim etapie kampanii jego aktywność medialna jest znacznie mniejsza. Być może sztab bał się, by w kluczowych dniach kampanii nie zaliczać kolejnych wpadek. Wolą rozkleić plakaty, na których Trzaskowski łaskawym okiem patrzy na mieszkańców. Może to być jednak też symbol jego prezydentury, prezydenta z obrazka, który nie chce bliskiego kontaktu z mieszkańcami, nie chce rozwiązywać ich problemów. W przypadku wpadek przypisywanych mnie, to zazwyczaj drobne, aczkolwiek zabawne z perspektywy odbiorców wpadki, które wynikają z niedopatrzenia sztabu lub błędu grafika. Taki jest urok każdej kampanii.

POLECAMY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wybory w Warszawie 2018. Patryk Jaki: Warszawiacy zasługują, by się dla nich poświęcać - Portal i.pl

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto